Zacznę najpierw od przepięknej przesyłki jaką przesłała mi Kasia z Pracowni ino-ino. Zamówiłam u tej zdolnej duszyczki podusię dla mojego Maksia. To co ujrzały oczęta me przeszło najśmielsze oczekiwania. Zresztą zobaczcie Same:
Motyw główny podusi to surykatka.
Maks kocha te sympatyczne zwierzaki.
Tył podusi to taka nasza mała tajemnica.
Kasieńko, jeszcze raz bardzo Ci za nią dziękuję.
Jest tak piękna, że z wielką lubością siadam na kanapie
i oglądam ją, z każdej strony po tysiąc razy.
Masz wielki talent.
Wracając do troszkę przewrotnego tematu posta
wyjaśniam, że z wielką ochotą zamieniłabym
Warszawę na Wrocław.
Pewnie niejednej Warszawiance tym zdaniem się narażę,
ale cóż. Nic na to nie poradzę, że nie czuję tego miasta.
Jest dla mnie zimne, mało przyjazne.
Wszyscy się gdzieś strasznie śpieszą-
o kierowcach nie wspomnę.
A Wrocław? Żyje wielkim luzem, spokojem,
tam się można naprawdę zatrzymać.
Mnie to miasto uspokaja,
daje radość z możliwości
przebywania w nim.
Przejście na Ostrów Tumski mostem z tysiącami kłódek z wyznaniami miłości
Dwie wieże, których szpice zostały stosunkowo niedawno odbudowane.
Moje dwie przyjaciółki z Malty były Wrocławiem
oczarowane.
Mój kochany braciszek, na stałe tam
mieszkający, stanął na wysokości
zadania i przeciągnął nas - dosłownie
po Wrocławiu i nie tylko.
Zawitaliśmy też do Książa, gdzie znowóż mój
Maks był w swoim żywiole.
Zamki, podziemia, jakieś tajemnice,
stare opowieści-to jest to, co Maksiorki
lubią najbardziej.
Przewodniczki nie odstępował na krok.
Takim balkonem i kominkiem bym nie pogardziła.
Mimo tak pięknych widoków i wrażeń z radością wróciliśmy do Wrocławia
Każdy dosiadł odpowiedniego dla siebie wierzchowca, hihi.
Maks powrócił do swoich ulubionych klimatów.
Na koniec coś co pasibrzuchy lubią najbardziej-
żarłeczko. W ilościach dużych,
Już po, tak w zasadzie wyglądałam
Nie mogło zabraknąć oczywiście tego...
...w rozsądnych, oczywiście ilościach.
A na koniec mojej wycieczki zabiorę Was w miejsce mi
bardzo bliskie i jak dla mnie jedyne.
NYSA
Dziewczyny bawiły się naprawdę dobrze,
co widać poniżej.
Niestety koniec wakacji zbliża się wielkimi,
już nie krokami a susami.
Nie powiem żebym za zimą stęskniła.
Kochane Dziewczyny, bardzo dziękuję, że zaglądacie,
czasami, któraś zostawi komentarz.
Dzięki temu blogowi poznałam naprawdę kilka bardzo
fajnych babeczek.
A tak już naprawdę na koniec powiem Wam
o chichocie losu.
9 sierpnia, w tym samym miejscu, o tym samym czasie,
po Wrocławskiej Starówce przechadzały się
dwie znane sobie blogowiczki.
A chichot losu polegał na tym,
że nic o tym nie wiedziały.
Mam na myśli Atenę z Drewnianej szpulki.
Dręczyło mnie aby do niej zadzwonić.
I gdyby na gdybaniu się nie skończyło mogłybyśmy
spędzić chwil kilka na ploteczkach przy kawce,
w bardzo pięknej scenerii.
Trudno. Nex time.
Ojej, to wcale nie koniec. Dostało mi się ostatnimi czasy wyróżnienie
od kilku dziewczyn, za które
w końcu chciałam podziękować.
Przepraszam ,że dopiero teraz ale wakacje, piękna pogoda,
przygody...hihi.
Sorki, następny post poświęcę naprawdę tylko temu.
Kochane zaczynam się rozkręcać. Sama siebie nie poznaje.
Za długi ten post jednak ale...wybaczcie.
Pozdrawiam cieplutko
Kajka
A ja lubię długie posty :) Sama takie piszę, bo gaduła ze mnie :D
OdpowiedzUsuńDzięki za wirtualną wycieczkę! Wrocław uwielbiam, Książ mieliśmy okazję zwiedzać w te wakacje - oczarował mnie :) Aż mi się same kąciki ust podniosły, jak oglądałam Twoje zdjęcia :) W Nysie nie byłam - ale nic straconego - wybiorę się.
I czekam niecierpliwie na kolejny post :)
Całuchy!
aaaaaaaaaaaa, no i najważniejsze - rewelacyjna poducha!
OdpowiedzUsuńpiekne miejsca nam pokazalas. Zamek w ksiazu i Wroclaw bardzo bym chciala kiedys zwiedzic, tej czesci Polski zupelnie nie znam...
OdpowiedzUsuńPodusia sliczna naprawde, Maksiu na pewno sie z niej cieszy.
buziole!
Basia
Ten komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńWidać, że kolażanka poszalała ;-) i dobrze !!! Coś się przecież od życia należy ;-)
OdpowiedzUsuńChętnie pozwiedzłabym miejsc które odwiedziłaś, tylko we Wrocławi byłam kiedyś w wielkim przelocie ... pozostałe miejsca są mi zupełnie obce...
Kreasnale widywałam na innych blogach i jestem nimi zauroczona, może kiedyś osobiście je zobaczę ?
Pozdrawiam serdecznie i do zobaczenia niebawem
Agnieszka
Witaj Kajka!
OdpowiedzUsuńPodusia sliczna, jedyna w swoim rodzaju!
Wcale sie nie dziwie ze zamienilabys Warszawe na Wroclaw, odwiedzilam W-we w tamtym roku i nie zrobila na mnie takiego wrazenia jak Wroclaw, ktory zreszta czesto odwiedzalam.
No tak Kasiu bylysmy w tym samym miejscu o tej samej porze, wielka szkoda ze sie nie spotkalysmy, ale wszystko nprzed nami!
Zamek Ksiaz- cudne miejsce.
W Nysie bylam kilka razy ale zupelnie nie pamietam jej, przydalaby sie edukacyjna wycieczka;) Ja moze pokaze moje miasto- Opole.
Buzka wielka
świetna poduszka, a wycieczka idealna na promocje Polski..Wrocłąw jest piękny :)
OdpowiedzUsuńNie jesteś pierwszą wielbicielką tych okolic i pewnie nie ostatnią. Właśnie wróciłam z tamtych stron, piękne miasta, mnóstwo zabytków i te klimaty. A zdjęcia Książa są też u mnie na blogu :)
OdpowiedzUsuńAle Wrocławia nie zdążyłam dobrze obejrzeć więc na pewno wrócę w te strony!
pozdrowienia
Ja również uwielbiam Wrocław....
OdpowiedzUsuńWroclaw moje ukochane miasto bo tam sie urodzilam ,piekne i zabytkowe.
OdpowiedzUsuńDziekuje ,ze sie podzielilas wrazeniami!
Podusia sliczna!Pozdrawiam serdecznie
Maksiowa poducha rewelacja,a wakacje-tylko pozazdrościć:)
OdpowiedzUsuńdziękuję za przesympatyczne odwiedziny i zapraszam ponownie.. a Podusia jest szokujaca! gdybym to ja potrafiła tak szyć pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńPiękna poducha i masz rację, Wrocław ma w sobie magiczny klimat.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie
Kasieńko, dziękuję za miłe słowa... uszycie Maksiowej poduchy sprawiło mi wielką frajdę :)
OdpowiedzUsuńcieszę się, że Wam sparwia frajdę je posiadanie :)))