Łączna liczba wyświetleń

Obserwatorzy

wtorek, 24 grudnia 2013

Magicznych Świąt Bożego Narodzenia

Życzę Wam cudownych, magicznych,
spędzonych w przyjaznej atmosferze
Świąt Bożego Narodzenia,
oraz miłości i pogody ducha,
oraz aby malusieńki Jezusek w stajence narodzony
czuwał nad Wami
i Waszymi najbliższymi.
Szampańskiej zabawy
i weny, niesamowitych pomysłów,
realizacji marzeń w Nowym 2014 Roku.


Nie będę podsumowywała roku. Ale podziękować muszę
kilku cudownym osobom,
które poznałam dzięki temu blogowi.
Małgosia ze Zmierzchu Luny, Ewcia z Perełeki czasu, Iwonka z Biel z odrobiną błękitu,
Justynka z Hafty Tiny-popraw się kobieto,
Aneczka z Nitka Czarodziejka, Joasia z Domu pod dobrą nowiną,
Anetka z Drewnianej szpulki,
niesamowitej Małgosi z A wszystko co kocham, która
wciąż mnie inspiruje...
nie sposób wszystkie wymienić i chyba
nie powinnam się wogóle za to zabierać.
Cieszę się niezmiernie, że jesteście, tworzycie, zamieszczacie rady,
porady, tutki.
Co ja bym bez Was zrobiła???
Liczę, że grono się nie zmniejszy, nie skurczy
i nadal będę mogła podpatrywać Wasze wspaniałe pomysły.
Życzę Wam ogromnej radości z tego co robicie.

Przed Świętami i do mnie zawitał Mikołaj,
więc nie przedłużając chwalę się.
Uwaga...
 Justynka z Hafty Tiny przysłała mi...
wymarzonego jelenia.
Jak go pierwszy raz pokazała to mało
z zazdrości nie pękłam. A teraz, proszę,
jest mój. REWELACYJNY



Lucy z Głową w chmurach obdarowała mnie przepięknym
naszyjnikiem, może być i paskiem a jak ktoś chce
bransoletką. Bardzo piękna i pomysłowa rzecz.


Częstujcie się kochane pysznymi i pięknymi mufinkami
przez moją ukochaną Kassandrulę robione.
Po powrocie z pracy, wczoraj takie cuda na mnie czekały.
Pychota




Brałam udział w Robótka 2013.
Super sprawa. Koniecznie pomyślcie
o tym za rok. Szczegóły po kliknięciu na Robótka 2013.





Do jednych państwa poleciało małe co nieco.


Wiem, że sprawiło im to radość i czegóż chcieć więcej w ten magiczny czas?
I tego z całego serca Wszystkim życzę


środa, 11 grudnia 2013

Spersonalizowana choinka

Skoro karty mamy spersonalizowane,
wszelakiego rodzaju konta, 
to dlaczego nie choinka???
Nie wszystkie literki mi się mieszczą. 
Niektóre są tak rozbudowane jak np moje K, 
że trudno je zmieścić w czymś tak małym jak poniższe serduszko...


Jakbym się uparła to wiadomo, że wcisnę,
ale muszę posiedzieć jeszcze nad
projektem takiej literki.
Nie każdemu się to może podobać więc
mam też coś bardziej neutralnego...






Małe zawieszki na choinkę, ewentualnie na okno,
czy do wkomponowania w stroik.

A teraz z innej beczki. Może niezupełnie, niemniej jednak.
Candy wygrały dwie dziewczyny. 
Szybko-jak na mnie-zrobiłam co miałam do zrobienia,
postarałam się o ładne opakowanie, zabezpieczyłam jak należy przed 
ewentualnym wandalizmem, oczywiście nie poczty.
I na pocztę popędziłam, jednak w stanie 
lekkiej gorączki, zapowiedzi choroby, notabene do dzisiaj trwającej.
W amoku stanęłam w kolejce, gdzie przy okienku okazało się, 
że nie mam gotówki., więc niewiele myśląc,
wszystko pani zostawiłam i galopem do najbliższego bankomatu.
Tam ze zdziwieniem zobaczyłam pokaźną kolejkę.
Z nudów zaczęłam typować komu zejdzie się najdłużej.
I tu odwołuję się do prywaty.
Agni, wiesz o czym piszę. Czarne myśli.
Padło na pana w średnim wieku, ze sportową torbą.
Pierdutnął ją na posadzkę przed bankomatem z impetem godnym osiłka.
I zaczęło się. Stukał, pukał, wyciągał, na nowo wkładał-KARTĘ-
bez końca. Wreszcie po długim czasie udało mu się. Niestety stwierdził, 
że za mało wziął. I na nowo się zaczęło.
Cierpliwie stałam, ale nóżkami przebierałam już nie nażarty. 
Wreszcie przyszedł mój czas...maszyna moją kartę połknęła i...
nie chciała oddac. 
BANKOMAT CHWILOWO NIECZYNNY.
I alarm z czerwoną lampką w głowie,
A CO Z MOJĄ KARTĄ???!!!
Na szczęście po paru minutach był łaskaw ją wypluć.
Zrozpaczona pognałam do okienka pocztowego, gdzie spokojnie 
sobie moje paczuszki stały, a nikt do niego nie śmiał podejść.
Że mnie nikt nie zlinczował, to cud.
Pani spokojnie powiedziała, że nie zdążyła powiedzieć mi 
iż mogę u niej wypłacić, bo pognałam w siną dal.
Była naprawdę bardzo uprzejma.
Moja gorączka sięgała zenitu i aby już nie
przedłużac, zaczęłam wypisywać paczki.
I tu...zamotałam się już do końca.
To co miało pójść do Lucy poleciało do Justynki
i odwrotnie. Masakra.
Dziewczyny, strasznie Was przepraszam.
Nawet nie wiecie jak mi głupio i wstyd, że
na koszty Was jeszcze naraziłam.
Ale mi prezenty, za których przesyłkę trzeba sobie zapłacić.
Na przyszłość już wiem, że z gorączką w domu się
leży a nie po pocztach gania.
I tą cudowną, złotą myślą żegnam się z tymi, którzy do końca wytrwali,
dziękując za cierpliwość.
Dziękuję nowo przybyłym i mam nadzieję, że na dłużej zostaniecie.
Cieplutko pozdrawiam
Kajka


poniedziałek, 25 listopada 2013

Ogłaszam wyniki

Musicie mi uwierzyć, że wszystko
odbyło się sprawiedliwie
i bez żadnych machloj.
Nie mam sesji zdjęciowej z wyboru laureatki,
ponieważ wszystko odbyło się
w expresowym tempie.
Fotograf zmył się nie wiadomo gdzie i po co.
Więc...
literkę w ramce wygrała...
Gratuluję bardzo, bardzo i proszę na maila
o przesłanie adresu i info jaką literkę mam zrobić.
Postanowiłam jednak, że poleci
do jeszcze jednej duszyczki
pocieszajkowe co nie co.
Wypadło na...
Jeszcze raz gratuluję i proszę o tydzień
na realizację.

Nie będę ściemniała, że świątecznie u mnie, bo...nie.
Wciąż coś dla moich rodziców działam ale
zupełnie nie świątecznie.
Poleciały z okazji zbliżających się ich urodzin
monogramy, tylko w innych ramkach.
Musiałam się dostosować do tego
co już mają.




Dzięki Candy poznałam kilka blogów,
których właścicielki robią niesamowite rzeczy.
Nawet nie macie pojęcia jaka jestem dumna,
że co raz więcej dziewczyn
kupuje tforki wykonane przez nasze koleżanki.
Taki prezent jest czymś nietuzinkowym,
zrobionym od serca i z sercem.
Kochane, witam nowych gości w moich skromnych progach,
a Lucy i Tinie jeszcze raz
GRATULUJĘ.
Dziękuję z całego serca za życzenia, które dzisiaj pod postem Candy
napisały mi Chranna i Maria z mój mały art świat.
Za chęć napisania i pamięć.
Moja Kassandrula wczoraj cały dzień piełka
mi do pracy ciasta. Uwierzcie...pychota.
Na koniec wszystko pięknie spakowała.
Do tego upiekła mięso kilka dni cześniej peklowane,
cudownie doprawione. Kiedy przyszłam do pracy
każda rzecz była w oddzielnych pojemniczkach
zapakowana. Obiadek też.
Ach...mam jednak niesamowita córkę. 
Cudownego tygodnia Wam życzę.
Paaaaaaaaaaaa

czwartek, 7 listopada 2013

Candy

Ogłaszam katarzynkowe Candy.
Zasady jak zawsze.
Komentarz, podlinkowanie na swojej stronie informacji
o zabawie ze zdjęciem przykładowej literki poniżej.
Anonimowi proszeni o mail.
Koniec zapisów 24 listopada o 24.00. 
Lasowanie upominka 25 listopada w Katarzynki.
A o co tyle hałasu???
O literkę w ramce.
Dowolną.
Od wylosowanej osoby zależy jaką literkę dostanie.
Proszę tylko o tydzień zwłoki na przygotowanie jej.
SERDECZNIE ZAPRASZAM


W ten oto sposób dowiedziałyście się co mnie tak
mocno zajęło.
Zaliterkowałam, zamonogramowałam się.
I wierzcie mi, nie mam dosyć.
I jeszcze kilka przykładowych literek.
Jeżeli komuś się podobają, zapraszam.





W zasadzie to nic więcej nie mam do pokazania.
Od czasu do czasu biorę w dłoń szydełko
ale szału nie ma.
Wolę jednak póki co haft.
Zaglądam do Was i widzę, że przygotowania do Świąt już w pełni.
Napawam oczy cudami przez Was wykonanymi.
A u mnie...Gucio.
Ale co tam, wiadomo, że i tak się odbędą.
Kochane, trzymajcie się cieplutko i do 25 listopada.
Nie sądzę abym coś wcześniej napisała.




wtorek, 24 września 2013

Malta

W poprzednim poście obiecałam napisać 
o wakcjach, spędzonych na Malcie.
Wróciłam na nią po 6 latach 
i nadal jestem nią zachwycona 
ale mieszkać tam nie chciałabym. 
Wyspa z ponad 300 tys. ludności, z jednego końca 
na drugi można przejechać w  niespełna 2 godziny. 
Czysta klaustrofobia.
Krajobraz za to niesamowity. 
Głównym budulcem na Malcie jest piaskowiec,
więc wkoło domy żółte jak piasek, 
do tego palące słońce 
i niesamowity kolor nieba i morza.
Bajka
Wedle życzenia zasypuję Was zdjęciami.
Będzie ich naprawdę masa.
Nie będę rozpisywała się o jej historii. 
Wujek google wszystko wystuka.
Zaczynamy w telegraficznym skrócie.
Widok z samolotu 


 Wszystko spalone słońcem. Nie wiele jest miejsc, 
w zasadzie nie ma takich gdzie byłaby soczysta zieleń.
Czegoś takiego na Malcie-przynajmniej w lecie-
nie uświadczy się.
Stolica Malty Valetta. 
 

 
 














Na zdjęciu po lewej widać ustrojoną stolicę, gotową na kolejną 
noc festy.










Znaleźliśmy mały zakład, którego właściciel wykonuje 
takie oto zbroje. Wszystko ręczna robota, ze skóry.
Wierzcie mi, niesamowity widok.
Poniżej już inne miasteczko. Wszędobylski piaskowiec.




 
Od 1 sierpnia do końca miesiąca na calusieńkiej Malcie
trwają festy.
Od rana do późnych godzin nocnych. 
Każde miasteczko, wróć - każdy kościół 
wyprowadza ze świątyni swojego
patrona i wtedy się zaczyna...



Żeby nie było, że tylko zwiedzaliśmy,
kilka fotek mojego najmłodszego na jego
ulubionej "plaży"
Te z piaskiem omijał dużym łukiem. 
Jego ulubionym miejscem był w zasadzie taras spacerowy 
z możliwością skakania do morza.
Tam mu było najlepiej. Nam zresztą również.




Zdarzało się, że morze coś na brzeg wyrzucało...


Chłopaki zawzięcie wciąż coś wyławiali...





Jedzenie na Malcie nie powaliło mnie. 
Powiem szczerze, że oprócz królika nie mają 
jakoś polotu kulinarnego.
Zbyt dużo fast foodu.
Ale nie żeby już tak całkiem nic...



Użądziliśmy sobie mały rejs na sąsiednią wyspę Gozo.




Jak widzicie wszystko słońcem spalone.


Ale architektura powalająca. Tak jak zresztą kościoły.
Bogactwo, przepych...



Ale perełką jest Blue Grotto




































Nisamowity plankton, który daje takie efekty kolorystyczne.
I rejs malutką łupinką wokół stolicy i miasteczka gdzie mieszkaliśmy. 







Żeby dojść do portu przechodziliśmy przez dwa miasta, hihi.
Zupełnie nie wiedziałam gdzie przebiega granica. 
Malutkie skrzyżowanie i już byliśmy w innym mieście


Teraz już nikt mi nie napisze, że za mało zdjęć.
Jeszcze na koniec ostatni wieczór na Malcie.


Zderzenie z Polską rzeczywistością nie było łatwe ale...
czas do roboty, kochane.
Mam nadzieję, że jednak Was nie zanudziłam i może znajdzie się
kilka osób, które dotrwały do końca.
Trzymajcie się dziewczyny cieplutko i...
byle do lata.
Paaaaaaaaaaa