Łączna liczba wyświetleń

Obserwatorzy

środa, 29 grudnia 2010

Kolendowanie

Odpoczęłam, nafutrowała się, wyśpiewałam,
wykolendowałam
i teraz czas zabrać się do pracy.
W pierwszy dzień świąt pojechaliśmy do
mojej przyjaciółki na kolendę.
Co roku w tym dniu spotykamy się
aby świat usłyszał kolendy.
Przez Aniuli dom potrafi przewinąć się z 70 osób.
Każdy dostał wydrukowany śpiewnik,
Tadziu zasiadł do fortepiana...
i gromki śpiew niósł się po lesie.
Mali i duzi, starzy i bardzo młodzi,
wszyscy z ogromną radością i ochotą wyśpiewywali
 kolendę za kolendą.
I tak do późnej nocki.
Cudny czas spędzony ze starymi przyjaciółmi.


Trzeba się jeszcze nacieszyć choinką,
świątecznymi dekoracjami,
klimatem jakie te święta tworzą.


Żal mi będzie rozbierać choinkę ale
nastąpi to, dopiero w lutym.


Wstyd się przyznać ale dopiero teraz skończyłam poduszki dla rodziców.
Tak szumnie zapowiadałam,
że zrobię je do Wigilii.
No, nie wyszło. Jakoś tak, hihi.
Poleciały już do nich więc jest szansa, że
przed Nowym Rokiem zagoszczą u moich ukochanych Rodzicieli.






Powoli blogowy świat budzi się do życia.
Czekam na kolejne Wasze inspiracje.
Zastanawiam się czym mnie znów zaskoczycie,
Co pięknego, nie spotykanego pokarzecie.
Już się nie mogę doczekać.
Czekam na Was Kobietki.
Pozdrawiam cieplutko.

czwartek, 23 grudnia 2010

Życzę Wam...


Napewno wszystkie już jesteście w ferworze walki z karpiem,
pierogami, uszkami itp.
U mnie też gorączka trwa.
Wczoraj poszłam spać o 2 w nocy.
I jak rano wstałam to stwierdziła, że do świąt to u mnie
jeszcze daleko.
Maksiu nie mógł się doczekać choinki więc już wczoraj stanęła-
chociaż u mnie w domu zawsze ubiera się ją w Wigilię.
Niewielkie dekoracje też popełniłam,
ale w tym roku bez większych szaleństw.
Pierwsze w nowym miejscu, okolicznościach już troszeczkę nie nowych ale...
I tak naprawdę po raz pierwszy od początku do końca
takie naprawdę moje.
Pewnie wiele z Was święta spędza ze swoimi rodzicami
albo z teściami i przygotowania rozłożone są
na kilka osób.
Po raz pierwszy przygotowuję je zupełnie sama.
I szkoda, że doba ma tylko 24 godz.
Do tego jeszcze praca, więc jak to mówi moja koleżanka jestem w czarnej d...



Mała zajadka moich przedświątecznych przygotowań.
Zdjęcia kiepskie ale po nocy robione więc...
 Kochane,
wszystkim Wam,
składam szczere życzenia radosnych Świąt,
spędzonych w otoczeniu bliskich sercu osób.
Niech będą one dla Was chwilą wytchnienia
i aby przyniosły nowe nadzieje na najbliższą przyszłość.
Życzę Wam własnego skrawka nieba,
zadumy nad płomieniem świecy,
filiżanki dobrej, pachnącej kawy,
piękna poezji, muzyki.
Zostawcie proszę, przy Waszym stole jedno miejsce dla mnie.
I choć może nie będę obecna ciałem,
to na chwilę przysiądę się do Was duchem...
Z całego serduszka życzę Wam radosnych Świąt
Kasia

piątek, 17 grudnia 2010

Sentymentalnie

Witajcie,
dzisiaj bardzo sentymentalnie i troszeczkę niezwiązane z Bożym Narodzeniem.
Chociaż gdyby nie zbliżające się Święta ,
możliwe, że nie byłoby tego posta.
Chciałabym przedstawić Wam mój cel w życiu.
Każda z nas o czymś marzy, czegoś pragnie, o coś zabiega.
I jak najbardziej jest to w porządku
i tego należy się trzymać.
Moim celem są moje dzieci.
Przestałam się zastanawiać co im zostawię,
jaką schedę po mnie odziedziczą.
Uważam, iż jeżeli dobrze zainwestuję w nich samych
to już nic lepszego nie mogę im dać.
Niestety nie jest to takie proste.
Czasami, to co dla nas wydaje się takie oczywiste, dla
naszych najbliższych ma zupełnie inny wymiar.
Nieźle się trzeba wówczas nagimnastykować aby
uwierzyli, że to co robimy jest naprawdę,
tylko i wyłącznie dla ich dobra.
Że to kiedyś zaprocentuje.


Między moimi dzieciakami jest spora różnica wieku.
Kassandra ma 17 a Maks 7 lat.


Ale nie potrafią bez siebie żyć.
Pełne porozumienie i harmonia.
I ogromna miłość, którą widać na każdym kroku.
Chciałabym życzyć Wam radości z przeżywanych chwil z najbliższymi.
Miłości i dobroci w tym co dla nich robicie.
Szacunku dla tych dużych i tych najmniejszych.
Poszanowania dla ich, czasami niezgodnych z naszymi, decyzji.
I dużej wiary w nasze starania ale najbardziej w nich samych.
Pozwólcie, że sobie również tego samego pożyczę.

czwartek, 16 grudnia 2010

Slayer

Tak się zwie pies mojej Kassandry.
W zasadzie nic się nie zmieniło.
Jak wiadomo i same o tym pisałyście,
przez parę tygodni (wersja optymistyczna)
będzie jak jest.
Czyli sikająca gdzie popadnie psina, ja z papierem toaletowym
w jednej ręce,ze ścierą w drugiej, mój Misiek
uciekający przed szpilkami w małej paszczy.
A na planie pierwszym moje starsze dziecię
siedzące z nogami pod brodą
i ze spokojem, wręcz ślamazarnie powtarzające
"Maks, nie uciekaj bo Cię Slayer będzie gryzł".
Już mi się to zdanie zaczyna po nocach śnić.
Potrafi je powtórzyć chyba ze sto razy.
Efekt? Maks nadal ucieka a Kassandra wciąż mu radzi.
Oszaleć można.
Kiedy już wszyscy mamy dosyć,
pies nagle pada jak kawka na kanapę
i pozwala nam złapać oddech.


Przez chwilę udaje mi się  wtedy coś zmodzić.


Próbuję xxx serce wg. wzoru przesłanego mi przez Kajkę
Narobiłam masę błedów i teraz
muszę główkować.
Nici raczej też niefortunnie wybrałam.
Cieniowane DMC  tak farbują, że już nawet
aida nabiera czerwonego koloru.
Co zresztą na zdjęciu widać.

Trzymajcie za mnie kciuki. Powoli tracę cierpliwość.
Nie sądziłam, że to takie trudne mieć PSA.

Pozdrawiam cieplutko.  Jakoś mi dzisiaj wyjątkowo zimno.
Mam tylko nadzieję, że nie czai się jakieś choróbsko za rogiem. Brrrr.

wtorek, 14 grudnia 2010

Nie wyrabiam się

Niestety, taka prawda. 
Nie mam czasu kompletnie na nic. Gonię w przysłowiową piętkę.
I jak "przejdę się" po Waszych blogach to aż mnie
skręca, że wszystkie coś tworzycie i to wręcz
w ilościach hurtowych .
A ja zaledwie dwa serca i to w tępie żółwim.


Jak Wy to robicie???
Jakby mało było to starsze dziecię zwane Kassandrą
dostało PSA.
Labradorskie szczenię.
Siura wszędzie gdzie popadnie, nie zważając
na moje protesty i rozpacz.


Kassandra jest chora, więc jak jestem w pracy
ma nad wszystkim kontrolę.
Teoretycznie.
Ale co będzie jak ta mała gangrena zostanie sama???
Nie chcę nawet myśleć.
Nie mam doświadczenia w kwestii małych psów.
Miałam psa ale w domu z ogrodem.
Siłą rzeczy problemu siurania (i nie tylko) nie było.
Poradźcie jak nauczyć go, że
potrzeby fizjologiczne
załatwia się w jednym, do tego przeznaczonym
miejscu.
I tym apelem kończę.
Mam nadzieję, że nie się, hihi.
Buziole ślę i o poważne potraktowanie apelu mojego  proszę.

wtorek, 7 grudnia 2010

Wiele cudowności

Mam to szczęście żyć w otoczeniu cudownych ludzi.
I wciąż poznawać nowych z wielkim sercem.
Gościłam u siebie moją przyjaciółkę
z rodzinnych stron.
Bardzo mi szkoda i żal, że nie możemy bliżej siebie
mieszkać.
Kiedy ją żegnałam czułam wielki smutek i ogromnie mi
było przykro, że odjeżdża.
Dlaczego mieszkam tak daleko???
W końcu sama wybrałam gdzie będzie
" mój kawałek ziemi".
Czy dobrze, to już inna kwestia.
Kilka nieprzespanych nocy, pogaduszki do późna, czasami do bardzo późna...
Wiele wspomnień i opowieści o naszym teraźniejszym życiu,
zmaganiach, przykrościach, małych smutkach.
Ale nie zabrakło śmiesznych historii.
Niestety za mało.
Nawet nie sądziłam, że tak bardzo tęsknię
za "moimi starymi" przyjaciółmi.
Że życie ucieka mi już bez nich.

W między czasie udało mi się
wreszcie skończyć aż jedną zawieszkę.
I nie wiem czy będzie więcej.


Filiżanka w ramach prezentu imieninowego
od bardzo zacnej osóbki.


Tył odgapiłam od Madziki.
Mam nadzieję, że nie masz mi tego za złe Madziu.



Zeszło mi się z tym sercem m.in. dlatego
iż żadna koronka mi nie pasowała.
Zmodziłam ją więc sama co
znacząco przedłużyło wykonanie całości.
A do tego nie posiadam maszyny do szycia,
w związku z czym, serce w całości zostało uszyte
przeze mnie, ręcznie.

Wczoraj, w ramach pocieszajki
nabyłam przecudnej urody
Aniołka.

Czyż nie jest rozczulający???

I tak już na koniec - powinnam zrobić to na samym początku-
prezenciki od Atenki.
Zamówiłam tylko serce a zobaczcie co dostałam.

Przepraszam za jakość zdjęć. Obiecuję jutro się poprawić.
Obfocę każdą rzecz z osobna.

Czas na mnie .
Życzę Wszystkim miłego spędzania czasu z najbliższymi.

poniedziałek, 29 listopada 2010

Jazzowa fantazja na tematy Chopinowskie

Brałam udział w niezwykłym wydarzeniu.
Dwaj wirtuozi fortepianu: „klasyk” Janusz Olejniczak i jazzman Adam Makowicz
zakończyli Festiwal Jazz Jamboree 2010 
i uraczyli widownię Filharmonii Narodowej utworami
Fryderyka Chopina
w wersji jazzowej.
 Zaczarował mnie Janusz Olejniczak.
Czułam wielki niedosyt kiedy zagrał ostatni utwór.
Wszystko działo się jakby w zwolnionym tempie.
Natomiast Adam Makowicz
rozgrzał warszawską widownię do czerwoności.
Bis za bisem...oklaskom nie było końca.
Tylko dlaczego tak krótko???
Potem w zaciszu domku na nowo przeżywałam
ten niezwykły koncert.
Dla takich chwil naprawdę warto żyć.

środa, 24 listopada 2010

stare zdjęcia...




Wspominałam już, że przywiozłam od rodziców
stare zdjęcia.
Dzisiaj przedstawiam niektóre z nich.
Są mi niesamowicie drogie i z radością pokazuję je Wam.



Z każdym z tych zdjęć wiąże się jakaś historia, zdarzenie, czasami
nawet opowieść.
Siedziałyśmy z moją Mamą przy nich do późna w nocy.
Kładąc się spać miałam jeszcze niedosyt.
Chciałam więcej i więcej...
Mam nadzieję, że moja córka kiedyś również będzie chciała
 usiąść tak ze mną. I że dane mi będzie przekazać jej to wszystko,
czego od mojej Mamuśki się dowiedziałam.




Czar zatrzymany w czarno-białej, starej fotografii.
Miejsca, które już nigdy nie będą takie jak na tych zdjęciach.
Jest jedno zdjęcie, zrobione we Lwowie, do którego czuję wyjątkowy sentyment.
Po kilkudziesięciu latach Tata zabrał mnie dokładnie w to samo
miejsce i zrobiliśmy sobie zdjęcie.
Przed tym samym pomnikiem, na tych samych schodach...

Torebeczkę pokazuję nie bez powodu.
Dostałam ją od mojej Mamy a ona od swojej bardzo starej ciotki.
Był czas, że zawieruszyła mi się.
Ze strachem myślałam, że jej już nie odnajdę.
Ale ona jest ze mną już tyle lat, że nawet jak gdzieś przepadnie
i tak się odnajduje. Tak po prostu...sama...

Pragnę nigdy nie zapomnieć, zawsze pamiętać, chcę przekazać...

poniedziałek, 22 listopada 2010

cd. zawieszek

Miały być zawieszki, zastanawiam się nad sercami
ale co wyjdzie to się dopiero okaże.
Zarys jest ale chyba nieodpowiednio się do tego zabrałam.
No cóż, pierwwsze koty za płoty.


Czy uda mi się stworzyć to co zamierzam? Nie wiem.
Nie ukrywam, że w zamiarze mam zrobienie serc 
coś w stylu Ateny.
Nie śmiem nawet oczekiwać, że będą choć podobne ale
jej serca są dla mnie wielkim wyzwaniem.


Mają być niewielkie i choć troszkę w klimacie
Bożonarodzeniowym.



Możliwe, że zabieram się nie z tej strony co potrzeba
ale jak już pisałam robię to po raz pierwszy.
Jestem w tej materii totalnym laikiem.



Spód serca będzie albo lniany albo w czerwoną krateczkę.
Jeszcze się nie zdecydowałam.
A może czerwony???

I na koniec tulipany od bliskiej mi osóbki.
Taka niby niewielka rzecz a jak cieszy.



Życzę wszystkim dobrego tygodnia a sobie abym
ten dzień jakoś przeżyła.

piątek, 19 listopada 2010

Święta tuż, tuż


Dzisiaj naprawdę krótko.
Wszystkie tworzycie już ozdoby świąteczne
więc postanowiłam również wziąć się do roboty.
Nie wiem jak mi to wyjdzie ale mam zamiar
uszyć zawieszki z czerwonymi haftami.


Siedzi mi w głowie jeszcze kilka pomysłów
ale doba, jak dla mnie, jest zbyt krótka.
Nie ogarniam się z tym wszystkim.
W dodatku mam bardzo daleko rodziców
i jeżeli nie dojdzie do skutku
mój wyjazd do nich na Święta to się zapłaczę.
Byłam u nich na 11 listopada i przytargałam reklamówkę zdjęć.
Najstarsze jest z 1920-go któregoś roku.
Ogromna ilość zdjęć mojej mamy jak była panienką i taty kawalera.
Miałyśmy niesamowitą frajdę przy przeglądaniu ich.
Niestety na razie nie mogę ich pokazać.
Czekają-przynajmniej niektóre-na oprawienie.
Ale świadomość, że mam je u siebie w domku bardzo wzrusza.
Większość z Was zachwyca się starymi fotografiami.
Ja również je lubię, ale myśl, że są na nich moi najbliźsi
wprawia mnie w stan euforyczny wręcz.

Życzę wszytkim odwiedzającym miłego weekendu,
oraz naładowania baterii na następny tydzień.

Buziole



środa, 17 listopada 2010

Serca i nie tylko

Jakiś czas temu zamówiłam u sympatycznej Małgosi coś, czym zachwycałam się od dłuższego czasu.
I wczoraj jest, dotarło.
Chwalę się wszem i wobec moimi pięknymi skarbami od Małgosi z
"a wszystko co kocham..."
Małgosiu, bardzo dziękuję za tak pięknie wykonane serducha.
Szydełka od razu powędrowały na swoje miejsca.


DZIĘKUJĘ!!!
W tle karteczka od Atenki, za którą już ostanio dziękowałam ale nie pokazałam.
Dzisiaj poprawiam swój błąd.


Same rozumiecie, że nie sposób tego nie pokazać.


W zasadzie mam jeszcze jedne podziękowanie,dla przemiłej Beatki z
"Art-ambrozji" za
radochę jaką sprawiła moim dzieciakom, szczególnie synowi Aniołkami.
Robią w moim domu furorę.
Przedstawiam Wam na razie jednego, ponieważ Maks wszędzie targa ze sobą
swojego Śpiocha i nie bardzo mam jak go obfocić.
Może kiedyś dam radę.


Od kiedy zaczęłam zaglądać na Wasze blogi, do niektórych pisać, życie stało się jakieś
radośniejsze, bardziej pogodne.
Bardzo się cieszę, że wreszcie odkryłam Wasz świat
 i mogę w nim nieśmiało zaistnieć .

Przesyłam radosne całuski i życzę wszystkim odwiedzającym-i nie tylko-miłego dzionka.

wtorek, 16 listopada 2010

Eustoma i nie tylko

Chyba wszystkie dziewczyny , których przeglądam bloogi są zauroczone kwiatami,
a w szczególności Eustomą.
Zachwyt w pełni uzasadniony i popierany przeze mnie.
Podpisuję się pod tym obiema "ręcami" i nogami.
I ja, jakiś czas temu, idąc za głosem serca nabyłam u pewnej przemiłej Pani mały bukiecik Eustomy.
Niestety pozostały już tylko zdjęcia.


Pomysł na poduszkę dla moich ukochanych Rodzicieli.
W fazie produkcji ale może do Bożego Narodzenia ukończę.
Mam mały problem z pomysłem jak połączyć aidę z haftem z poszewką.
Wiem, że najlepsza byłaby koronka.
Próbowałam wymodzić na szydełku ale chyba z 3 razy prułam
i poddałam się.
Czekam na venę.



Chciałabym pokazać Wam co ostatnimi czasy natrętnie zbieram.
SOSJERKI
Mam ich już kilka i każdy wypad na Koło
kończy się przytarganiem przynajmniej jednej takowej.
Staram się nie bywać tam zbyt często,
z wiadomych powodów.
Ale... czasami trzeba.


W tle widać sławetne szpulki. Wiadomo od kogo. Atenko, bardzo Ci za wszystko dziękuję. Z całego serduszka.
Pomarudzę troszkę ze zdjęciami-skoro wreszcie doszłam jak je zamieszczać.
Poniżej mój twór, który zamierzam oprawić.
Początek...



i efekt końcowy...




I juz ostatnie zdjęcie w dniu dzisiejszym. Troszeczkę mnie poniosło więc postaram się
następnym razem przystopować.
Miała być poduszka ale co róż koncepcja się zmienia.
Na bieżnik, potem obrus...
a co z tego będzie okaże się na końcu.



Cieszę się bardzo,że wreszcie robię postępy w moim bloogu, bo już się bałam,
że po prostu sobie go odpuszczę.

Pozdrawiam Was cieplutko.

Wielka sprawa

Serweta powstaje już czas jakiś i końca nie widać ale wszystko przez xxx. Po latach przypomniałam sobie, że jest coś takiego jak haft krzyżykowy i na nowo go odkrywam. Stawiam pierwsze kroczki ale bardzo mnie ta praca cieszy. W dalszym ciągu mam problem z zamieszczaniem zdjęć i nie do końca rozumiem działanie niektórych funkcji blooga więc proszę o wybaczenie. Jak się uda zdjęcie będzie, jak nie to nie.

Moje marzenia...

środa, 10 listopada 2010

POMOCY

Nie mogę wkleić zdjęć do tekstu posta i niestety nie wiem co mam z tym zrobić. Błagam o pomoc bo oszaleję.

piątek, 5 listopada 2010

Niestety trzeba jeszcze wiedzieć gdzie podziały się załączone zdjęcia. Wiedziałam, że nie będzie łatwo, ale, że aż tak??? Masakraproszę państwa. I nie wiem co dalej.

A wszytsko prze blondynkę...

I zaczęło się...gdyby nie Atena i jej "ględzenie", pewnie wymazałabym tego bloga po całości, bo i po co mi on. A jednak został i piszę...Nie wiem jak długo, a tym bardziej jak często będę się tu uaktywniać ale na pewno muszę sporo w nim pozmieniać bo wieje strasznym zimnem i totalną jesienią.
A na początek moja pasja w niezbyt udanej wersji fotograficznej. Zdradzona co prawda ostatnimi czasy na rzecz xxx ale nie na zawsze. Romans zbyt długi jest (chyba) szkodliwy. Mam na mysli oczywiście haftowanie.

wtorek, 12 października 2010

Jestem...

Mój pierwszy blog, pierwszy wpis i co dalej?
Pustka, więc może coś przyjdzie potem...jak minie zarzenowanie, niepewność czy aby napewno...
Chociaż aby zrobić pierwszy krok zastanawiałam się już od dłuższego czasu i niestety nie sądziłam, że będzie to takie trudne.