Łączna liczba wyświetleń

Obserwatorzy

wtorek, 5 kwietnia 2011

Wymiankowo

Dzisiaj będzie naprawdę dużo zdjęć
a bardzo mało gadania.
Po pierwsze wymieniłam się z
Apuni na coś co jak tylko zobaczyłam
oczarowało mnie nieziemsko.
Zresztą zobaczcie same.
Słowa są tu zbędne.
Maks jak tylko go zobaczył
zapakował  do pudełka i podpisał:
"Mysz, która lata w kosmosie".

Do tego dostałam sztandarowe dzieło Apuni,
piękny koszyczek-jest przecudny.
Ania hojnie mnie obdarowała,
za co z całego serca dziękuję.
W zamian wykonałam malutkie co nieco.
Biscornu zawieruszyło się do zdjęcia.
A teraz coś co udało mi się zakupić
w sposób iście -jakby to powiedział mój syn-
fuksiarski.

Tamborek jest pierwsza klasa.
I ma troszeczkę wiosen za sobą.
Jakiś czas temu zmodziłam firankę, która
długo czekała na swój debiut.
Ale się doczekała.

I coś bardzo świeżego-wczoraj skończone jajka.
W zasadzie jeszcze tylko kokardki, ale...
jakoś nie mam pomysłu w jaki sposób je udrapować.

Z tym biscornu było troszkę zachodu.
Zszywanie mnie wykończyło.
Jednak pierwsze zszyte po mojemu łatwiej szło.
Tym co wytrzymały do końca, za cierpliwość dziękuję.

Trzymajcie się cieplutko .
Słoneczka w sercach życzę.





środa, 23 marca 2011

Wiosna

Słoneczko wreszcie przebiło się przez chmury
i tylko mam nadzieję, że nie da się zasłonić.
We wczesniejszym poście pisałam
o niespodziance jaką dostałam od
Basi z Tupisze.
Kobietka ma ogromne serce i z wielką dumą
chwalę się ślicznościami.
Piękna broszka, która pasuje mi praktycznie do wszystkiego.

Serce pachnące lawendą.
Była również pyszna czekolada do picia ale
wyparowała w zastraszającym tempie.

Tak bardzo podaba mi się biscornu, że
postanowiłam dla siebie takie xxx.
Wszystko pięknie, tylko jak przyszło do zszywania...
masakra. Coś mi się poplątało i nie zrobiłam tego
jak należy. Co widać na załączonym zdjęciu.

O wyrozumiałaość ogromną proszę.
W końcu to pierwsza taka praca w moim żywocie.
Ale już popełniam następny i
mam zamiar trzymać się sztywno regół gry.
Dostałam od wspomianej wyżej Basi wyróżnienie,
za które bardzo dziękuję.
Wiąże się to niestety z napisaniem paru słów o sobie.
Jak pewnie już zauważyłyście nie rozpisuję się
zbytnio o sobie.
Każda z nas wykazuje sporo ostrożności
w pisach na blogach, co jest
z oczywistych względów zrozumiałe.
Spróbuję jednak wywiązać się z zadania.
  1. Wstaję bardzo wcześnie i kawa pomaga mi dojść do siebie.Lubię, kiedy jeszcze wszyscy śpią , nikt się nie krząta, kiedy panuje wokół cisza usiąść z kawusią i pomarzyć.
  2. Wiem co to znaczy tęsknota za ojczyzną. Jak się czują miliony Polaków na obczyźnie. Sama to kiedyś przerabiałam. Wróciłam i uważam to za jedną z najlepszych decyzji w moim życiu.
  3. Mam ogromne pokłady zaufania do ludzi, co niestety nie zawsze wychodzi mi to na dobre.
  4. Mam rudego  królika Lucyfera, w skrócie Lucka-rasy baranek. Może tak- to maja córka jest jego właścicielką ale uwielbiam rano dawać mu jeść, bawić się z nim, czochrać go. Jest przekomiczny i kochany.
  5. Nie wiem co to znaczy nuda i w ogromne ździwienie wprawiają mnie ludzie nudzący się. Tego nie umiem zrozumieć.
  6. Jestem nazbyt tolerancyjna ale pozwólcie, że nie będę tego tematu rozwijała.
  7. Pójdę za ciosem Basi-jestem podobno szatynką ale od tak dawna robię balejaż iż sama już nie pamiętam swojego naturalnego koloru, hihi.
  8. Uwielbiam prowadzić samochody i im większy tym większa frajda. Nie są mi obce nawet te tzw. siodłowe. Kiedyś wystartuję w rajdzie. Dopnę swego.

Rozpisałam się co mnie bardzo dziwi.
Pałeczkę przekazuję:
Kasi z chatelete
Adze z oazy
Halince majowabacia
Pinel z mojemłynki

I już tak naprawdę na koniec jak dla mnie przydługiego posta
wykorzystanie szpulek od Anetki z drewnianejszpulki
Marzą mi się jeszcze przypominające wielkie szpilki, druty ale może kiedyś...
Dziękuję za cierpliwość.
W końcu wiosna nastała i wszystko budzi się do życia.
Buziole przesyłam



poniedziałek, 14 marca 2011

Czas

Nie było mnie zbyt długo-zaległości na Waszych blogach
mam ogromne i nie wiem kiedy się ogarnę.
 Zmiana pracy spowodowała, że nie mam
czasu kompletnie na nic.
Do domku wracam zmachrana i na nic już nie mam ochoty.
Coś próbuję modzić ale zmęczenie zbyt szybko
daje o sobie znać.
Mam zaczętych zbyt wiele rzeczy.
Ale nie mogę się skupić na jednym.
Dopada mnie zniechęcenie, jakaś monotonia
i koniec roboty. Dalej nie potrafię z niczym ruszyć.
Jak byłam u rodziców spotkałam się
z Sylwią z Sylwerado.
Bardzo sympatyczna osóbka, z iskierką w oku.
Obdarowała mnie cudeńkami, za które z całego
serca dziękuję.
Prawda, że na czasie?


Do tego serce z cudnymi skrzydłami.

Rewelacyjne magnesy.
Sylwia mnie po prostu rozpieściła.

Kochane, słońce od kilku dni tak pięknie świeci
że może nabiorę więcej energii i ochoty do życia?

Kilka rzeczy, które jakiś czas temu zaczęłam
ale czekają na dokończenia.
Może się kiedyś doczekają, hihi.


 Wymyśliłam sobie wyszywane jajo  wielkanocne
i może do Świąt uda mi się je skończyć.


I na koniec moje ukochane ikony.
Szczególnie duży sentyment mam do tej największej.


To, co się teraz u mnie dzieje skłania mnie do zamknięcia bloga.
Bardzo mocno się nad tym zastanawiam.
Nie mam czasu na wpisy, przeglądanie Waszych postów-
a wiadomo jak się nie jest aktywnym to wypada się z gry.
Tych kilka miesięcy bardzo mi ubogaciło życie.
Nawet nie przypuszczałam, że jest tyle fajnych,
przede wszystkim wrażliwych i dobrych duszyczek.
Bardzo Wam za to dziękuję.
W sobotę dostałam ze słonecznej Italii przesyłkę,
za którą bardzo dziękuję Basi z Tupiszę.
Niestety nie zrobiłam zdjęć niespodzianek, jakie przygotowała Basia.
Przepraszam. Powiem tylko tyle, że broszka wpasowała się
w mój klimat idealnie a serducho wisi i roztacza
lawendową woń wokół siebie.
Kochane, nie wiem kiedy tu się pojawię
więc póki co dziękuję Wam
jeszcze raz za to, że miałyście ochotę zaglądnąć,
skomentować, czasami doradzić.
Życzę wiosny w życiu i sercu.


Buziole przesyłam wielgachne.







czwartek, 17 lutego 2011

Wielkie zmiany

Dzisiaj jest mój dzień.
W pełnym tego słowa znaczeniu.
Moja ukochana Mamuśka dokładnie 40 lat temu
powiła na świat bardzo nieznośną dziewczynkę-czyli mnie.
Ale to nie wszystko.
Postanowiłam zmienić swoje życie w sposób diametralny.
Przede wszystkim zawodowo.
I mam nadzieję, że skoro cała sprawa rozegrała się w takim dniu
to...po prostu mi się uda.
Musi mi się udać.
Pomogłam mojemu szczęściu jak tylko potrafiłam.
Nie było mnie czas jakiś
ponieważ zaniemogłam.
I to konkretnie.
Zapalenie ucha z powiększonymi
węzłami chłonnymi, katar, zawalone gardło.
Jakieś paskudztwo się przyczepiło i co gorsza,
nie odpuszcza.
Ale w trakcie leżenia udało mi się
zrobić kilka bardzo małych rzeczy.
Monotematycznie-serca.
Wzór przysłała mi ABily, za co bardzo dziękuję.



 Chciałam aby wyszło tzw. kopnięte serce, hihi.



To już serce dla przyjóciółki mojej Kassandruli.
I małe serducho dla jej mamy.
To tak w telegraficznym skrócie.
Zmykam kończyć stare sprawy aby móc zacząć nowe.
Trzymajcie za mnie kciuki, bo obawiam się,
że porywam się z motyką na słońce.

Życzę wszystkim odwiedzającym miłego dzionka.
Buziole

piątek, 4 lutego 2011

Porobiło się a w zasadzie porobiłam

Jak się najpierw coś robi a później
czyta regulamin to
później takie szopki wychodzą.
Zgodnie z regulaminem Wyzwanie w Szufladzie
praca musi być wykonana w całości od chwili
ogłoszenia wyzwania a nie wcześniej.
Moje serducho zostało
zrobione oczywiście wcześniej.
Przynajmniej wzór.
W związku z czym muszę zrobić coś innego, hihi.
Za niezamierzone zamieszanie
bardzo przepraszam.


Pozdrawiam cieplutko i życzę miłego dzionka

czwartek, 3 lutego 2011

Wyzwanie

Po raz pierwszy postanowiłam wziąć udział
w zabawie organizowanej przez
Jak Walentynki to i serce. Jak serce to
moje kombinowanie z xxx.
Tak więc zgłaszam moje serducho i ja



Miłego wieczoru

środa, 2 lutego 2011

Cudowna wymianka

I jak tu nie wierzyć w Anioły?!
Poprosiłam Agnieszkę z bez pośpiechu o uszycie Śpiocha.
Oczywiście odzew był natychmiastowy, ale...
Aga nie chciała pieniędzy tylko za proponowała wymiankę.
I takim oto sposobem zostałam - a właściwie -
zostaliśmy, szczęśliwymi posiadaczami,
cudnej urody Anioła.

Jest ogromniasty, po prostu śliczny.

Strzeże wrót mojego domku.
Jakby tego było mało Aga przysłał mi równie piękne skrzydła.


Dołożyła jeszcze śliczny obrazek, który Maksio
od razu zakosił i postawił u siebie w pokoiku.
Jego Anioł Stróż.


Wielkie masz Agniesiu serducho. Bardzo Ci za wszystko dziękuję.
Ze swej strony przygotowałam dla Agi
kilka drobiazgów.
Nie byłabym sobą gdybym nie zrobił serducha.
Lubię je i basta.

Skoro prawie każda z Was ma koronę to postanowiłam,
że za to co ta osóbka robi-również się jej należy.
To takie moje osobiste koronowanie, hihi.
Mam nadzieję Agnieszko, że się nie obrazisz.
Ale i tak wszystkie wiemy, że Twoja praca do łatwych
nie należy i trzeba mieć to coś aby
w takim zawodzie pracować.
Dorobiłam małą serwet i ... poszło.


Teraz muszę się sprężyć i to co obiecałam pewnej
bardzo miłej osóbce, Basi z tupisze,
zrobić jak najszybciej.
A, że aura nie sprzyja w zasadzie niczemu,
to idzie mi jak krew z nosa.
Basieńko,dałam sobie czas do końca tygodnia. 
I ani dnia dłużej. 
Skończyłam esy-floresy ale to niespodzianka więc
pokarzę innym razem.
Kochane, obiecałam zdjęcia z wyjścia Kassandry na Studniówkę.
Ale jak to u mnie bywa, diabeł ogonem nakrył ładowarkę
do baterii a aparat wziął był zdechł.
Jak znajdę-pokarzę.

Pozdrawiam Was cieplutko

wtorek, 18 stycznia 2011

Anioły w moim domku

Zawsze ze mną były.
Cichutkie, niepozorne, czasami przycupniete w kąciku...
Ale były, są i będą.

Wiara w ich istnienie daje mi siłę,
spokój i nadzieję, że mimo wszystko On czuwa.


Rospościera skrzydła nad moją rodziną.

Daje wytchnienie a casami zapomnienie...

Lubię je widzieć, choćby w takiej postaci

I te ulubione przez mojego synka


Anielski zastęp wyciągany w jeden magiczny czas

Nawet taka postać cieszy

Tego juz znacie


Od ukochanej przyjaciółki i jej mamy


I coś, co dało mi niespotykaną dozę radości.
Czyż nie są anielskie???
Przyleciały od llooki z de szopy, sprawiając mi niesamowitą radość
a uśmiech nie schodził z mej twarzy przez cały wieczór.
Dziękuję Ci kochana.

Wierzysz lub nie, każda go ma.
Wiem o tym.

Pozdrawiam cichutko i cieplutko